Bociany 2012 - podsumowanie

bocki2012Rok 2012  w Żywkowie, kolonii o największym zagęszczeniu lęgowych bocianów w Polsce należy uznać za udany. Spośród 50 dostępnych miejsc lęgowych 36 było zajętych przez pary bocianów co najmniej przez miesiąc, a lęgi do szczęśliwego końca doprowadziło 25 par. Dla porównania liczby te w ubiegłym roku wynosiły odpowiednio 26 i 20.

Część z owych 36 par nie dochowała się potomstwa z różnych powodów, od zwykłego nie złożenia jaj, do zniszczenia lęgu przez innego bociana. W tym roku na pewno nie zabrakło młodym bocianom jedzenia a to za sprawą  deszczowego czerwca i lipca. Utrzymywane przez PTOP łąki, pola i mokradła obfitowały w płazy, gady (zaskrońce), ryby, owady i gryzonie. Nawiasem mówiąc, za sprawą tego samego czynnika pogodowego nie do końca udały się sianokosy, ale to już zmartwienie naszych jakże urodziwych krów i koników polskich. Na szczęście ubiegłoroczne zapasy i drugi pokos najpewniej uratują sytuację.

Klekoty w Żywkowie pojawiły się w tym roku o tydzień później niż w ubiegłym – pod koniec pierwszego tygodnia kwietnia, a wykluwać się zaczęły w okolicach dnia dziecka. Dzienne i nocne klaskanie dziobami trwało generalnie do 22 sierpnia, kiedy to wszystkie ptaki opuściły już gniazda i rozpoczęły wędrówkę do Afryki. Jednak najpóźniejszy lęg zakończył się wylotem dwójki młodziaków tydzień później. Byliśmy pełni obaw o to czy ostatni rodzic odkarmi podloty czy też odleci z pozostałymi bocianami. Szczęśliwie przykładny opiekun zniknął z pola widzenia dopiero w dniu wylotu młodych z gniazda. Ptaki jeszcze kilka dni ćwiczyły sztukę latania i żerowały z kilkorgiem rówieśników przywiezionych z okolicy przeze mnie oraz pracowników Fundacji Albatros z Bukwałdu, po czym również udały się w długą podróż. Nie wszystkie jednak poleciały. Jeszcze 12 września jeden młody, lotny bociek o niesprecyzowanym pochodzeniu był widziany na żerowisku. Bez towarzystwa najpewniej nie odleci i gdy warunki zrobią się niesprzyjające trafi do ośrodka… o ile da się złapać, inaczej stanie się pokarmem dla bielika, a bielika również darzymy sympatią… Pojawia się tu pytanie nie nowe w środowisku ornitologów – ingerować czy nie ingerować, ale to już wykracza poza temat tego artykułu.

Pusto zrobiło się w Żywkowie po odlocie bocianów. Wraz z nimi zniknęli turyści i dzieci spędzające tu swoje wakacje. Zostało 23 mieszkańców i tak pozostanie aż do przyszłej wiosny, a jaka ona będzie – już zachodzimy w głowę. Na bociany i inne ptaki będą czekały kolejne śródłąkowe oczka wodne wykopane w ramach działań PTOP, a boćki dodatkowo będą mogły skorzystać z kolejnych platform gniazdowych stawianych przez nas w całej Ostoi Warmińskiej Natura 2000. Tymczasem jesień umilają jeszcze jaskółki, zbierające siły przed odlotem i stada innych wędrownych ptaków wróblowych widoczne wszędzie wokół. Obecnie najgłośniejsze są sikory i pierwiosnki. Poleciały już lokalne trzmielojady i orliki krzykliwe, coraz mniej jest żurawi. Pojawiają się za to egzotyczni jak na północ Polski wędrowcy jak np. czapla biała. Wkrótce z północy nadlecą gęsi, jery, droździki i gile, a za nimi zima, oby biała i ładna. Jesień jesienią, ale niektóre ptaki niewiele sobie z niej robią - ciekawostką fenologiczną jest fakt, iż w naszej oborze 13 września podloty jaskółek dymówek były karmione przez dorosłego ptaka – jest to dość późny lęg tego gatunku. Dymówki przy sprzyjających okolicznościach mogą wyprowadzić nawet 3 lęgi w roku.

Na koniec zaproszenie -  bociania Wieś w Żywkowie jest gościnna i otwarta na miłośników przyrody nie tylko wtedy,  kiedy są bociany, ale również zimą. Wycieczki piesze czy narciarskie w tutejszy pagórkowaty plener na pewno nie pozwolą się nudzić, a i ręce do przyniesienia drewna czy podkarmienia koników zawsze się przydadzą. Natomiast długim wieczorem czas będzie dyskutować o tym jak jeszcze można pomóc naszym ptakom i przyrodzie, skąd wziąć na to środki, jak przyciągnąć wolontariuszy, a także na wiele innych tematów…

Sławomir Springer